14 września 2014

Wczesne wykrywanie raka piersi to zagrożenie?

badanie mammograficzne
badanie mammograficzne
Światło dzienne ujrzały wyniki kanadyjskiego badania o dużym zasięgu, które opublikował „British Medical Journal”. Punkt po punkcie potwierdzają się moje wcześniejsze stanowcze ostrzeżenia:



  • Wczesne wykrywanie raka piersi absolutnie nie powoduje zmniejszenia liczby zgonów spowodowanych tą chorobą;
  • Drastycznie zwiększa (o 22%) ryzyko diagnozy pseudoraka, czyli takiego, który nie rozwijałby się dalej lub samorzutnie zniknął. Nadmierna diagnostyka uruchamia często procedurę skomplikowanych badań i leczenia. Na przykład, gdy u kobiety w badaniu mammograficznym zostanie wykryty guzek, od razu kieruje się ją na operację, chemioterapię czy amputację piersi. Zwiększa to ryzyko cierpienia, kalectwa, a nawet śmierci kobiet, które przebadały się mammograficznie.

Dlatego regularna mammografia w celu wykrycia raka piersi powinna być oficjalnie odradzana.



Badanie o wysokiej wiarygodności


Wyniki wspomnianego wcześniej badania są bardzo wiarygodne. Przeprowadzono je niemal na 90 tysiącach kobiet w wieku 40–59 lat, które obserwowano przez 25 lat. Badanie wykazało, że u kobiet zgłaszających się przez 5 lat co roku na mammografię odnotowano takie samo ryzyko śmierci na raka piersi, jak u kobiet, które były tylko badane palpacyjnie. Zatem tyle samo kobiet umarło na raka piersi bez względu na rodzaj diagnostyki.


Badanie potwierdza zjawisko, że ze wczesnym diagnozowaniem wiąże się mnóstwo pomyłek lekarskich, szczególnie jeśli chodzi o mikroguzy. W razie wykrycia mikroguzów uruchamiana jest cała procedura leczenia, podczas gdy bez włączania tego leczenia mikroguzy same by zanikły.


Ponadto, o czym badanie nie wspomina, to fakt, że substancje wykorzystywane w chemioterapii są również rakotwórcze. Po chemioterapii ryzyko zachorowania na raka wzrasta dwukrotnie!3


Takie odkrycia są katastrofą dla autorytetów medycznych i władz państwowych, którzy od dziesięcioleci inwestują miliardy w kampanie na rzecz wczesnego wykrywania raka piersi. Głosy oburzenia podniosą się zapewne także w lobby onkologicznym (mnóstwo firm, instytucji i grup zawodowych utrzymuje się z leczenia nowotworów) i zapewne pojawią się próby zdyskredytowania tego badania.


Fala paniki


Autorzy badania z pewnością liczyli się z tym, że po ogłoszeniu wyników spadną na nich gromy ze strony lekarzy, firm i instytucji związanych z onkologią.


Artykuł z wynikami badania nie kończy się radykalnym ostrzeżeniem, które przecież samo narzuca się przy lekturze. Autorzy wydają się prosić o wybaczenie, że udowodnili nieskuteczność wczesnego wykrywania raka piersi i związane z tym zagrożenia. Swój tekst kończą formułką tak wysubtelnioną, że aż komiczną:


W krajach zaawansowanych technologicznie niektórzy komentatorzy podzielają pogląd wyników naszego badania i uważają, że praktyka prowadzenia diagnostyki raka piersi za pomocą mammografii powinna być powtórnie rozważona.


A mówiąc jaśniej: Ratuj się, kto może! Zaraz będzie wielki skandal i smród wokół nas! Są tysiące ofiar i przeszacowanych diagnoz, tyle kobiet po niepotrzebnych amputacjach, tyle ludzi z organizmami zniszczonymi chemią... Niedługo te ofiary zdadzą sobie sprawę z tego, co im zrobiono i zaatakują wszystkich odpowiedzialnych za to lekarzy!


Przy tym autorzy potrafią chłodno ocenić rzeczywistość: Kobiety wolałyby wierzyć, że wykrycie raka we wczesnym stadium jest korzystne – mówi główny autor badania, dr Anthony Miller. Tak mówią kobietom ich lekarze i tak mówią badający je radiolodzy. A my udowodniliśmy, że to wszystko się nie sprawdza.


Paradoks popularności


Według Anthonego Millera badania mammograficzne popularyzowano w mocno przesadzonych kampaniach: Im więcej przypadków nowotworów odkrywa się dzięki mammografii, tym bardziej wzrasta liczba osób błędnie sądzących, że wczesne wykrycie choroby uratowało im życie. Tym samym więcej jest osób, które myślą, że „przeżyły” raka i same stają się zwolennikami badań diagnostycznych – wyjaśnia Miller.


Według Millera doprowadziło to do „paradoksu popularności” – rutynowa mammografia niczemu nie służy, a za jej sprawą amputację i chemioterapię przechodzi więcej kobiet niż to konieczne. Ale i tak ten sposób leczenia (badania, chemioterapia, amputacje) staje się coraz bardziej rozpowszechniony.


Nieważne, jak duże obawy ma prasa przed pisaniem prawdy. Rewolucja już wybuchła i nic nie będzie w stanie jej zatrzymać. Kolejne złudzenie medycyny, stworzone w całości przez rzekomy postęp techniczny, wali się w gruzy na naszych oczach. Teraz stało się to oficjalną wiadomością.


Przynajmniej tyle można zrobić na rzecz zdrowia kobiet.

**********

Źródła:

1. Cancer du sein: une nouvelle étude relance la polémique sur les mammographies, http://www.lexpress.fr/actualites/1/actualite/cancer-du-sein-une-nouvelle-etude-relance-la-polemique-sur-les-mammographies_1323172.html
2. Dans un message intitulé „Cancer du sein: les pièges du dépistage”
3. Chapter 156: Secondary Cancers: Incidence, Risk Factors, and Management, http://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK20948/

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

Brak komentarzy: